Niedziela jest wyjątkowym dniem... Od kilku miesięcy doświadczam tego wrażenia i nie wiem jak mogłam żyć bez tego wcześniej. Kocham tych ludzi...
Weekend był udany. Był czas na to żeby pobyć w swoim pokoiku i pomachać szydełkiem... położyć stopy na kaloryferku i odpłynąć... :) Stworzyłam mitenki. Długo zastanawiałam się czy przyozdobić je znowu kwiatkiem, czy może guzikami... w ostateczności zdecydowałam się na koraliki. Mitenki okazały się idealnie pasować do kurtki Sandrinki, więc szybko odnalazły właścicielkę! Mam nadzieję, że będą ją ogrzewały i dodawały otuchy, kiedy będzie kilkaset kilometrów daleko od nas :)
We wszystkim uczestniczył Raczuś, którego sen zmógł.. Koniecznie trzeba było położyć się akurat tam gdzie pracowałam. W środku wszystkiego!
W sobotę, do kawy zrobiłam ciacho. Nieskromnie przyznam, że pyszne :P i bardzo proste!
Biszkoptowo- makowy spód, mleczny krem i biszkopty polane czekoladą oraz posypane kokosem!
Wspaniałego tygodnia wszystkim życzę!